Aktualności ze świata

Aktualności koła Hajnówka / 16.11.2015

Pielgrzymka do Poczajowa

Kiedy usłyszałam o pierwszej pieszej pielgrzymce do Poczajowa, miałam mieszane uczucia. Cel piękny, ale jakże daleki - 500 km! Nasi przodkowie jeszcze przed wojną wędrowali do tego sanktuarium. Po  dwóch latach sama zdecydowałam się podjąć ten trud. Pielgrzymkę organizowało Bractwo św. św. Cyryla i Metodego w Hajnówce. Zapisy prowadziła pani Ewa Rygorowicz. To ona starała się o błogosławieństwo od arcypasterzy z Polski,  Białorusi i  Ukrainy. W tym roku były trudności z otrzymaniem wizy na Białoruś. 21 lipca 2015 r po Św. Liturgii w soborze Św. Trójcy wyruszyliśmy z Hajnówki. Tworzyliśmy zróżnicowaną, ponad 20-osobową grupę. Starostą pielgrzymki został brat Jarek, który uczestniczył po raz trzeci.  Najmłodsza wśród nas była gimnazjalistką, a najstarsza siostra miała ponad 70 lat. Ludzie z Białegostoku, Bielska Podl. i z Hajnówki; uczniowie, studenci, pracujący i emeryci. Jednoczył nas wspólny wysiłek i cel. Razem wędrowaliśmy przez dwa tygodnie (dzień w Polsce, cztery na Białorusi, dziewięć na Ukrainie). Opiekę duchową nad nami, do granicy, sprawował ojciec Leonid Szeszko. Szliśmy ze śpiewem na ustach i modlitwą w duszy. Czytaliśmy akatysty, śpiewaliśmy troparion święta ikony Poczajowskiej Bożej Matiery.(Matki Bożej) Często towarzyszyła nam modlitwa Jezusowa. Służbę medyczną stanowiła siostra Ewa i dr Katarzyna. Wspierała je siostra Walentyna z Kowla. Już po pierwszym dniu wędrówki korzystaliśmy z dobrodziejstw natury. Na otarcia, pęcherze i opuchlizny przykładaliśmy pokrzywę, babkę lancetowatą i piołun. Dzięki  lekom z Bożej apteki goiliśmy rany. Po przejściu granicy w Połowcach, zostaliśmy przywitani przez duchowieństwo i wiernych z Białorusi. Od tej chwili mieliśmy też swego opiekuna, który nas pilotował. Brakowało nam stałej opieki duchownika,(osoby duchownej) który by nas wspierał w modlitwie. Bardzo się ucieszyliśmy, kiedy   niespodziewanie dołączył do nas ojciec Makary. Towarzyszył on naszej pielgrzymce już drugi raz.     Z hieromonachem Makarym dotarliśmy do dwóch istoczników. W jednym ochłodziliśmy zmęczone nogi, a w istoczniku św. Paraskiewy zanurzaliśmy się całkowicie. Na dworze panował upał, a woda była zimna. Białoruś pokonywaliśmy w 50 osobowej grupie. Sąsiedzi okazywali nam  wielką gościnność. Piątego dnia przekroczyliśmy ukraińską granicę w Domanowie.  O ile na Białorusi wędrowaliśmy jak wielka rodzina, to na Ukrainie była już „tołpa naroda”. Dołączali do nas duchowni ze swoimi wiernymi. Wśród pielgrzymów było młode małżeństwo z dwiema córeczkami - mniejsza miała zaledwie 2 latka. Szła też ok. 90 - letnia staruszka. Poznałam 15 -  letnią dziewczynę, która pochodziła z ubogiej rodziny. Płacząc wybłagała matkę, by dołączyć do pałomniczestwa. Prawie codziennie była odprawiana Św. Liturgia. Dzięki temu mogliśmy wzmocnić się duchowo przez uczestnictwo w sakramentach. Wstawaliśmy rano, raz nawet przed wschodem słońca. W Ratnie dołączyli do nas pielgrzymi niosąc dużą ikonę Poczajewskoj Bożej Matiery. My również od początku nieśliśmy swoje trzy duże ikony. Od tych ikon czuliśmy szczególny, piękny zapach – błahouchanije. Wiedzieliśmy, że nie idziemy sami, a pomaga nam Hospod’ Boh. W miejscowości Demidiw  spostrzegliśmy krzyż na niebie. Ludzie płakali ze wzruszenia.  W jednej z cerkwi kłanialiśmy się starej, cudownie odnowionej ikonie. Byliśmy serdecznie przyjmowani przez ludzi w szkołach i na parafiach. Nocowaliśmy w salach gimnastycznych, w świetlicach, cerkwiach lub w domach prywatnych. Nigdy nie byliśmy głodni. Czasem myliśmy się pod prysznicem, a czasem w misce z zimną wodą na podwórku, ale nie narzekaliśmy. Dobrzy ludzie gościli nas jak mogli. Słońce świeciło  przez dwa tygodnie wędrówki. Dwa  chłodniejsze dni, pozwoliły nam odpocząć od upału. Większość trasy przebyliśmy asfaltowymi drogami, tylko  ostatnie dni pielgrzymowaliśmy piaszczystymi traktami. Szliśmy po malowniczych wzgórzach, wśród pól uprawnych,  jezior i lasów. W przedostatnim dniu wędrówki zobaczyliśmy na horyzoncie lśniące od słońca kopuły ławry, do której zmierzaliśmy. To było niesamowite! Już widzieliśmy cel naszego pałomniczestwa! Widok ten dostarczył nam sił na ostatnie kilometry! Do Poczajowa dotarliśmy 3 sierpnia,  wieczorem, w grupie 850 pielgrzymów. Wchodziliśmy na świętą górę ze łzami w oczach. Przy wejściu zostaliśmy obficie okropieni święconą wodą. Nocowaliśmy w hotelu na terenie ławry. Mieliśmy cały dzień i noc na to, by chłonąć atmosferę świętego miejsca. Rano podeszliśmy do ikony Matier Bożej. ( Matki Bożej) Później pokłoniliśmy się moszczom(relikwiom) świętych Iowa i Amfiłochia. Weszliśmy do pieczary, w której modlił się i żył św. Iow. Nabraliśmy święconej wody i zostawiliśmy karteczki z imionami naszych bliskich „O zdrawii” i „O upokojenii”. Zwiedziliśmy pobliski monaster św. Serafina. Uczestniczyliśmy w wsienocznym bdienii i świątecznej liturgii. Wielkie wrażenie wywarła na wszystkich ogromna cerkiew Preobrażeńska (jeszcze nie wykończona). podziwialiśmy piękno fresków, ikon, śpiew cerkiewny. Chłonęliśmy błahodat’ Bożą, by móc ją przekazać swoim rodzinom. Po porannym nabożeństwie udaliśmy się w drogę powrotną do rodzinnych domów.

P1150426

            Już tęsknię do tego miejsca. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze nie raz powtórzyć tę pielgrzymkę.

Siostra Olga

 

Aktualności koła Hajnówka / 16.11.2015

Relacja z pielgrzymki do Rosji

SAMSUNG CAMERA PICTURES Są takie cztery miejsca na ziemi, które Bogurodzica otacza swoją szczególną troską i opieką. Czwartym z tych miejsc po Atosie, Gruzji i Kijewo-Pieczerskiej Ławrze jest Diwiejewo. To właśnie Diwiejewo było głównym celem pielgrzymki, która w dniach 1-13 lipca 2015 roku pod duchową opieką ojca Jana Szmydki, proboszcza parafii pw. Opieki Matki Bożej w Bielsku Podlaskim, podróżowała po świętych miejscach Rosji i Białorusi. Odwiedziliśmy Moskwę, gdzie pokłoniliśmy się relikwiom św. Matrony w Monasterze pw. Opieki Matki Bożej oraz św. Patriarchy Tichona, który w końcu XIX w. był biskupem lubelskim, a teraz Jego relikwie spoczywają w Donskim Monasterze. W Muromie modliliśmy się przy relikwiach św. św. Piotra i Fiewronii – niebiańskich patronów rodziny i małżeńskiej miłości i wierności. Trafiliśmy do Nich w przededniu dnia Ich pamięci i z podziwem patrzyliśmy na toczące się w całym mieście przygotowania do Święta Rodziny, które obchodzone jest w Rosji 8 lipca - w dniu śmierci muromskich świętych. Diwiejewo to miejsce, gdzie spoczywają relikwie św. Serafima z Sarowa. Nasze oczy nie mogły nacieszyć się wspaniałością świątyń, uszy wzruszającym śpiewem mniszek w czasie nabożeństw, a dusze stałą obecnością św. Serafima i świętych mniszek, których relikwie spoczywają na terenie monasteru. Co najważniejsze, mieliśmy możliwość przemierzania świętej Kanawki z modlitwą „Bogorodice Diewo radujsia” powtarzaną wg zaleceń św. Serafima 150 razy. Pielgrzymi przemierzający Kanawkę z wiarą i modlitwą otrzymują od Matki Bożej pomoc i duchowe pocieszenie dawane im na miarę ich wiary. Święta Kanawka to nasyp o wysokości 2,15 m i takiej samej szerokości, który otacza monaster. „Szczęśliwy jest ten, kto pobędzie u ubogiego Serafima w Diwiejewie (…), ponieważ Matka Boża każdej doby odwiedza Diwiejewo (…) Kto Kanawkę tą przejdzie i sto pięćdziesiąt razy z uwagą wypowie „Bogorodice Diewo radujsia, temu będzie tutaj i Atos i Kijów i Gruzja (...)”. Tak mawiał za życia ziemskiego św. Serafim o Diwiejewie i pozostałych trzech miejscach wybranych przez Bogurodzicę. Odczuliśmy ogromną radość duchową mogąc zanurzać się w świętych źródłach, których w Diwiejewie jest kilka, między innymi w źródle św. Serafima, które znane jest ze szczególnej siły uzdrawiania dusz i ciał zanurzających się z wiarą i modlitwą pielgrzymów. Opuszczaliśmy Diwiejewo odmienieni duchowo, zabierając ze sobą garstkę ziemi ze świętej Kanawki, wodę ze świętych źródeł i sucharki, które oświęcane są w żeliwnym naczyniu św. Serafima i rozdawane pielgrzymom tak samo, jak to niegdyś czynił batiuszka Serafim. Z Diwiejewa udaliśmy się do Ławry Świętej Trójcy w Siergijew Posadzie pod Moskwą, aby pokłonić się relikwiom św. Sergiusza z Radoneża. Mieliśmy możliwość uczestniczenia w nabożeństwach, podczas których nasze dusze radował wspaniały śpiew chórów: monasterskiego i studentów Akademii Duchownej i Seminarium, które mieszczą się na terenie Ławry. Pustelnia Optyńska to kolejne miejsce naszego pielgrzymowania. Tu w okresie XVIII-XX wieku modliło się i niosło pomoc duchową potrzebującym czternastu świętych starców, których relikwie spoczywają teraz w cerkwiach monasteru. Pustelnia Optyńska to też miejsce, gdzie na Paschę w 1993 r. zostali zamordowani trzej bracia tego monasteru. Nad ich grobami wybudowano czasownię, gdzie codziennie zanoszone są modlitwy za ich dusze. Wierni stawiają w niej żółte, woskowe świece. Gdy świece te się dopalają, ich ogarki z żółtych stają się zaczerwienione, jakby nasączone krwią męczenników przelaną w dzień „Krasnej” Paschy. Każdy z naszych pielgrzymów otrzymał po kawałeczku tych przedziwnych świec. Przedostatnim miejscem naszej pielgrzymki był monaster św. Elżbiety w Mińsku na Białorusi. Przyjechaliśmy tu, być może z tajną myślą w sercu, że byliśmy w tak starych i namodlonych miejscach, a tu - monaster ma zaledwie 15 lat i zapewne nic nas w nim już nie zadziwi... A jednak, gdy usłyszeliśmy o jego historii, zobaczyliśmy zdjęcia dokumentujące jego powstawanie oraz misję jaką pełnią mniszki i siostry miłosierdzia (te ubrane na biało kobiety, które przyjeżdżają do naszych świętych miejsc ze swoimi rękodziełami), to w naszych oczach zakręciły się łzy. Źródłem dla powstania monasteru było miłosierdzie, jakie okazywało początkowo dwanaście osób dobrego serca pacjentom szpitala psychiatrycznego na Nowinkach, gdzie przebywa około 2000 pacjentów. Obecnie siostry miłosierdzia i mniszki opiekują się nie tylko tym szpitalem, ale jeszcze dwoma domami opieki, w których mieszka łącznie około tysiąca dorosłych i dzieci cierpiących na psychoneurologiczne choroby. Opieka i pomoc ludziom chorym lub uzależnionym zatacza coraz większe kręgi. Witajmy więc ciepłym sercem siostry miłosierdzia przybywające do nas na różne święta i pamiętajmy, że każdy pieniążek jaki wydamy na rękodzieła wykonane w monasterze św. Elżbiety przysłuży się do naszej pomocy cierpiącym, chorym, porzuconym… naszym bliźnim. Tuż przed powrotem do Polski zatrzymaliśmy się w jeszcze jednym uświęconym modlitwami miejscu - w monasterze w Żyrowicach na Białorusi, gdzie od XV wieku przechowywana jest słynąca cudami Żyrowicka Ikona Matki Bożej. Jest to unikalna ikona, ponieważ wizerunek Matki Bożej jest umieszczony na kamieniu, a sama kamienna ikonka ma rozmiary zaledwie 6 na 5 cm. W skali ziemskiej, ludzkiej przemierzyliśmy ponad 5 tysięcy kilometrów. Ta ogromna odległość jest jednak niczym w porównaniu do niewidzialnego wymiaru pielgrzymki, czyli skali duchowych przeżyć, jakie każdy z nas zabrał w swoim sercu do domu. W imieniu wszystkich pielgrzymów i swoim bardzo dziękuję Organizatorom tego wspaniałego wydarzenia - Państwu Ewie i Jerzemu Rygorowicz.

autorka: Elżbieta Pawlak


Accessibility Toolbar